Całkiem niedawno jeden z naszych klientów, całkiem spora i dobrze działająca firma produkująca wyroby wysokiej jakości, zadzwonił z pytaniem, czy nie znamy "jakiegoś fajnego i prostego systemu CRM, bo już koniecznie musimy coś wdrożyć". Okazało się, że jej Dział Handlowy do tej pory pracował na Excelu, co powodowało brak synchronizacji danych, brak możliwości śledzenia postępów handlowców, a co najważniejsze - brak aktualnej informacji o etapach transakcji oraz historii kontaktów z daną firmą.
"Nie znamy" - odrzekliśmy częściowo zgodnie z prawdą, bo kiedyś, dawno temu, też przymierzaliśmy się do wdrożenia systemu CRM, który by odpowiadał naszym potrzebom. Jednak po przejrzeniu kilku dostępnych na rynku zawsze dochodziliśmy do wniosku, że rozwiązania te może są świetne, ale dla wysoko zaawansowanych użytkowników - nie było nic prostego, czego by się dało używać bez szkoleń i specjalnego przygotowania. W związku z tym działaliśmy dalej bez CRMa myśląc, że jak przeżylismy bez niego tyle lat, to przeżyjemy jeszcze kilka następnych.
Tymczasem dwa lata temu pojawił się w naszej firmie handlowiec, który na wstępie oznajmił, że on "bez CRMa nie będzie pracować, bo się nie da". No dobrze, mówimy, to którego CRMa Pan sobie życzy? I tu nastąpiła niespodzianka - padło stwierdzenie, że właściwie żaden z tych, które on zna się nie nadaje, bo każdy ma jakieś wady znakomicie utrudniające sprawne korzystanie. "Ale ja wiem, jak bym chciał, żeby ten CRM był zorganizowany" - dodał na pocieszenie i stwierdził, że przecież jak firma jest programistyczna, to może by takie coś napisała? Czego się nie robi dla pracowników - wygospodarowaliśmy trochę czasu i napisaliśmy system CRM pod okiem naszego kolegi, który na bieżąco w czasie pracy testował jego funkcjonalność. Powstał więc system, tyle że przystosowany do pracy z jednym użytkownikiem, bo na napisanie reszty, czyli oprogramowanie kwestii widoczności i uprawnień nie wystarczyło czasu, a potem były inne, ważniejsze zajęcia. Za to dobrze przetestowany, bo ewentualne niedociągnięcia eliminowaliśmy na bieżąco.
Wracamy tedy do telefonu klienta, któremu powiedzieliśmy na koniec rozmowy, że wprawdzie mamy swój CRM i on jest bardzo prosty, szybko chodzi i nieźle się w nim pracuje, ale że nie ma możliwości pracy z wieloma użytkownikami i jeszcze kilku innych funkcji, które wymienił klient. Umówiliśmy się zatem, że oni jeszcze poszukają czegoś na rynku, a jak nie znajdą, to my to dopiszemy. I tak się też stało, bo okazało się że po dwóch tygodniach badania rynku nie znaleźli niczego, co by się nadawało dla ich - stosunkowo przecież prostych - potrzeb. Zorganizowaliśmy więc spotkanie, na którym zaprezentowaliśmy nasze rozwiązanie i z wielką przyjemnością usłyszeliśmy, że to jest "właśnie takie coś, o co nam cały czas chodziło"! Przystąpiliśmy więc do pracy, aby uzupełnić ten CRM marzeń o brakującą funkcjonalność i oddaliśmy klientowi do użytku (sami zresztą intensyfikując jego użycie w naszej własnej firmie - bo nam to też było potrzebne, ale zgodnie ze starym zwyczajem szewc chodził bez butów. No, z butami, ale bez sznurówek.
W ten właśnie sposób po raz kolejny przekonaliśmy się, że "worse is better" - czyli że systemy o funkcjonalności okrojonej do niezbędnego minimum są lepsze, bo wdrożenie go w praktyce jest bezbolesne, w odróżnieniu od wszystko robiących systemów do których wdrożenia i obsługi trzeba kwalifikowanych doradców i wielogodzinnych szkoleń.
Z tą wiedzą chcemy się podzielić z innymi, także początkującymi użytkownikami, dlatego proponujemy używanie systemu LuxCRM w modelu SAAS (software as a service), aby zminimalizować nakłady organizacyjne i finansowe. Zgodnie z obecnym trendem, przewidzieliśmy wersję darmową dla użytkowników, którzy chcą przetestować system - do 50 kontaktów mogą korzystać z systemu bezpłatnie.